Kotara z jedwabiu zamiast drzwi. Tak wygląda mieszkanie projektantki, która dokładnie wie, czego chce
To nie jest kolejny projekt dla wymagającego klienta. To przestrzeń stworzona przez architektkę Justynę Ziółkowską dla siebie i jej męża. Nie ma tu przypadkowości. Jest suma doświadczeń budowana latami. I pewnie dlatego ta aranżacja tak doskonale odzwierciedla potrzeby jej właścicieli.

Znane powiedzenie mówi, że pierwszy dom buduje się dla wroga, drugi dla przyjaciela, a dopiero trzeci dla siebie. Z mieszkaniami może być podobnie, a ta realizacja jest tego przykładem. Trzecie mieszkanie właścicieli jest hybrydą umiejętnie dopasowanych elementów, bo sama architekt przyznaje, że „dobrze wiedziałam, jakie są nasze priorytety, także pod względem estetycznym, zwłaszcza że kilka mebli i lamp i niewielka kolekcja sztuki wędruje z nami od lat”.
Nowy układ
Mieszkanie ma 75 m2 i w pierwotnym układzie podzielone było na dwie sypialnie, pokój dzienny z aneksem kuchennym, łazienkę, WC oraz sporą komunikację. Ten rozkład nie odpowiadał jednak właścicielom, więc pierwszym krokiem była diametralna przebudowa. Celem były światło, przestronność i funkcjonalność. Niektóre z przestrzenie zyskały nowe przeznaczanie. Część powiększono, a inne przeniesiono zgodnie z potrzebami.



Spora, i jak się okazuje, niepotrzebna, komunikacja ustąpiła miejsca przestrzeni dziennej. Powstały także łazienka główna, WC z zabudowaną pralnią i oddzielna kuchnia oraz salon z jadalnią i sypialnia z garderobami. Między ostatnimi nie ma drzwi. Pozostawiono jednak dla nich otwory, by w razie potrzeby zamontować tam systemy do drzwi przesuwnych kieszeniowych. Dzięki temu wnętrza wydają się przestronniejsze. Tę perspektywę potęguje duża ilość światła wpadająca przez wysokie okna i spore okno balkonowe.
Bardzo lubimy to, że perspektywę zamyka zieleń na balkonie widoczna w całym mieszkaniu.

Co zamiast drzwi?
Drzwi nie były w tym mieszkaniu priorytetem. Kuchnia, choć oddzielna, nie została zamknięta. Podobnie jest z sypialnią, w której architekt, idąc śladem włoskich realizacji, postawiła na oryginalne przejście. Wybrała kotarę z naturalnego jedwabiu. Jej teatralność potęguje podwiązanie chwostami, co doskonale wpisuje się, jak podkreśla Justyna Ziółkowska, w „połączenie współczesnej elegancji włoskich projektantów podrasowaną na retro”.

Styl włoski z nutą retro
Architektka postawiła na naturalne, wysokiej jakości materiały: klasyczny parkiet ułożony w podwójną jodełkę, tkaniny z kaszmirem i jedwabiem, tapicerowane panele z szantungu, marmurowe blaty, orzechowe forniry. Styl jest elegancki, lekko włoski, z nutą retro i bez śladu przesady.
Zależało mi na kolorach i fakturach które tworzą razem kompletną sprzyjającą relaksowi całość, przenikających się i uzupełniających wzajemnie. Jesteśmy sensualni wiec wszystkie materiały muszą być również przyjazne w dotyku.
Część mebli i lamp to egzemplarze, które wędrują razem z właścicielami. Z poprzednich mieszkań wykorzystano m.in. komody RTV z ciemnoszarej czeczoty oraz konsolę od Uncommon z blatem z marmuru Arabescato. Obok selekcji Vitry, Fendi, Rolf Benz czy Artemide pojawiają się też orientalne skórzane biurko Zanotta, elementy ze szkła Murano, klasyczne kinkiety i mobilne obiekty inspirowane Calderem oraz stolik Kartell projektu Antonio Citterio, który stoi na balkonie.


Spore wyzwanie stanowiła dla mnie lampa centralna nad stołem kawowym. Ostatecznie stanęło na kłębku drutu od Moooi, który jest trochę żartem, ale jako świetlny obiekt bardzo dobrze wpisał się w przestrzeń pod sufitem.
1 z 11

2 z 11

3 z 11

4 z 11

5 z 11

6 z 11

7 z 11

8 z 11

9 z 11

10 z 11

11 z 11
