Klimat Ameryki lat 50. i 60. XX wieku na warszawskiej Woli. Energetyzujące, odważne i radośnie kolorowe mieszkanie 43 m2
To mieszkanie, w którym amerykański vibe czuć na kilometr! Rządzą tu pastele i klimat z epoki kadilaków. Autorki tej realizacji, Joanna Grotkowska (Deer Design) oraz Anna Garbacz (Deer Wood), same przyznają, że miało być jak z planu filmowego „Złap mnie, jeśli potrafisz” lub „Suburbicon”. Udało się, prawda?

Na 43 metrach kwadratowych zamknięto całą paradę wakacyjnych barw, oprószono je wakacyjnym luzem i radosną atmosferą. Klimat kalifornijskiego Palm Springs i letnich, beztroskich podróży unosi się tu aż pod sufit. Jest nieco cukierkowo, bajecznie i niezaprzeczalnie oryginalnie! To wnętrze przenosi do amerykańskich lat 50. i 60. – epoki martini, kadilaków i niekończącego się słońca. Jedyny minus jest taki, że za oknem nie rosną palmy.
Amerykański sen w Warszawie
To mieszkanie znajduje się w na warszawskiej Woli. Mieści się w nowym budynku. Jego układ deweloperski pozostał niezmieniony, a architektki tchnęły jedynie w cztery ściany mnóstwo świeżości oraz kreatywności. Przestrzeń podzielona jest na otwartą cześć dzienną składającą się z kuchni z salonem, a także łazienkę czy sypialnię. W każdym z tych pomieszczeń rządzi styl inspirowany USA, planem filmowymi i wakacyjnym luzem.
Miało być jak z filmu. Trochę jakby Doris Day właśnie wyszła z kuchni, a Tony Curtis czekał z drinkiem na sofie. I to się udało. Efekt? Wnętrze nie tylko funkcjonalne, ale przede wszystkim estetycznie porywające – wakacyjne, energetyzujące i z przymrużeniem oka.
Mieszkanie przeznaczone jest na wynajem. Nie brakuje w nim więc zarówno ciekawej estetyki, jak i funkcjonalności. Architektki zastosowały udogodnienia takie jak klimatyzacja kanałowa ukryta w suficie podwieszanym czy sprytne schowki oferujące sporo przestrzeni do przechowywania.



Wnętrza w klimacie lat 50. i 60. XX wieku
Powierzchnia 43 m2 na każdym milimetrze skrywa coś, co przyciąga wzrok! Aranżacja zrywa z konwencjami, zaskakuje i raczy eksplozją barw. Wita pastelami, grafikami i detalami rodem z filmu „Złap mnie, jeśli potrafisz” lub „Suburbicon”. Jest tu sporo modernistycznych wpływów, ale też i estetycznego humoru i nietuzinkowych nawiązań. Czarno-biała szachownica na podłodze przywodzi na myśl amerykańskie bary mleczne, miętowa zieleń kuchennych frontów nawiązuje do kultowej palety samochodów z epoki, a tapicerowany panel w sypialni – dekoracyjny „płotek” – to wspomnienie amerykańskich przedmieść z pocztówek.
Chciałyśmy wprowadzić klimat zachodniego wybrzeża USA. Miało być lekko, kolorowo i inspirująco. Stylizowane AGD, pastelowe fronty i subtelna sztukateria to tylko niektóre środki, które pomogły zbudować ten świat.
W kuchni panuje klimat lat 50. Miętowe fronty, czarno-biała szachownica, biały kompaktowy blat i stylizowany okap to estetyczny dialog retro z nowoczesnością. Przedstawicielami tego drugiego są systemy Blum czy ukryte cargo. Sypialnię zdobi panel tapicerowany w formie ogrodowego płotka, a łazienka przypomina tę z motelu przy Route 66. Na ścianach zastosowano trzy kolory kwadratowych płytek ściennych, które efektownie kontrastują z czarno-białą szachownicą na podłodze.


Gradient na ścianie
Paleta kolorów w warszawskim mieszkaniu jest bogata. Nie brakuje tu pastelowej mięty i innych delikatnych tonów, a także barw z kategorii tych wyrazistych i nasyconych. Na szczególną uwagę zasługuje gradientowa ściana, która wdzięczy się odcieniami soczystej pomarańczy, pudrowego różu i brzoskwini. Ten detal nie jest jednak tapetą czy nadrukiem. To ręcznie wykonane arcydzieło, które podkreśla artystyczny wymiar całości.
1 z 5

Archistory_proj. Deer Design_fot. Zagórny Studio (26)
2 z 5

3 z 5

4 z 5

5 z 5
