Reklama

Tytuł wystawy, zaczerpnięty z musicalu „Cabaret” na podstawie powieści Christophera Isherwooda „Pożegnanie z Berlinem”, brzmi jak ironiczne zapewnienie, które od początku podważa własną treść. W tym przypadku słowa „no troubles here” nie opisują rzeczywistości, lecz narzucony przez mężczyzn scenariusz, który uczył kobiety milczenia. Artystki przyjmują go tylko po to, by go unieważnić.

Reklama

Malarstwo uważności

Bohaterki obrazów wracają do przestrzeni wizualnej z pełną świadomością i nie zgadzają się na rolę tła. Przypominają postacie znane z dzieł sztuki, ikon, arrasów, ołtarzy, bajek, mitów i seriali, ale nie odtwarzają dawnych ról. Mówią własnym językiem, w którym spojrzenie staje się początkiem przebudzenia, odpowiedzialności, a nie drogą do niewinności.

Każdy detal — splot, drapowanie, przedmiot czy gest — jest wskazówką i nie pełni funkcji jedynie ozdobnej. Tworzą nowy alfabet, w którym estetyka nie służy upiększaniu, lecz precyzyjnemu budowaniu napięcia i znaczenia. Malarstwo Czwartos i Żądło nie operuje hałasem, nie narzuca opowieści wprost. Zamiast tego prowadzi widza przez rytuał uważności, gdzie powtarzalność, multiplikacja, zapożyczenia i subtelność stają się językiem krytyki i oporu. Kobiece ciała przestają być obiektami. Zyskują materialność, podmiotowość i sprawczość. Ich zwarte w szeregach milczenie nie oznacza obojętności ani braku przekazu, lecz przyjęcie innej formy oporu. To gest odzyskiwania obrazu i narracji. Przestrzeń tych prac staje się polem negocjacji między pamięcią a teraźniejszością, między intymnością a społecznym kontekstem. Formalna elegancja nie ukrywa znaczenia — ona je zagęszcza.

Archiwum Borowik Foundation © 2025, Warszawa
Archiwum Borowik Foundation © 2025, Warszawa
Archiwum Borowik Foundation © 2025, Warszawa
Archiwum Borowik Foundation © 2025, Warszawa
Archiwum Borowik Foundation © 2025, Warszawa
Archiwum Borowik Foundation © 2025, Warszawa

Nowa perpektywa

Berlin stanowi dla tej wystawy przestrzeń szczególną. Jego historia przekraczania granic, podziałów i prób odbudowy wspólnoty otwiera kolejne pola interpretacji. Twórczość Czwartos i Żądło nie szuka reprezentacji narodowej ani pokoleniowej, by wybrzmieć. Nie wpisuje się w prosty porządek kulturowych przynależności. Ich obrazy skupiają się na losie kobiet w tłumie i stają się zapisem przeżycia, które nie daje się łatwo nazwać. Nie opowiadają przeszłości, lecz konstruują z niej nowe formy obecności. Nic nie jest tutaj dziełem przypadku, a każdy element ma swoją wagę i miejsce. To obrazy, które pozostają w pamięci, bo nie podsuwają gotowych odpowiedzi, lecz nakreślają nową perspektywę i porządek.

W świecie przesyconym podziałami i uproszczeniami sztuka Czwartos i Żądło przypomina, że spojrzenie może stać się pierwszym gestem porozumienia, powrotem do pierwotnej prawdy i sensu istnienia. Nie wchodzi w spór między estetyką a zaangażowaniem, nie poddaje się politycznym klasyfikacjom ani formalnym oczekiwaniom. Powstaje na styku wrażliwości i precyzji. Jest piękna, choć nie służy upiększaniu. Obecna, choć nie wygłasza manifestów. Ich malarstwo zatrzymuje swoją kobiecą intensywnością i wzywa do uważności. Przypomina, że sztuka może nie tylko opowiadać o świecie bez wykluczeń, lecz także go kształtować — poprzez gotowość do bycia razem, choć na różne sposoby.

Reklama

Tekst: Michał Borowik

Reklama
Reklama
Reklama