To już kolejna piątka w cyklu „25 na 25-lecie”. Tym razem przedstawiamy mistrzów metalu!
Metale są silnie przywiązane do swej formy i nie poddają się bez walki. Oni jednak nadają im niespotykane kształty – subtelne, rzeźbiarskie, bliskie naturze albo geometryczne i rytmiczne.

To kolejna już odsłona naszego jubileuszowego cyklu “25 na 25-lecie ELLE Decoration”, w której przedstawiamy utalentowanych twórców. Tym razem tych, którzy swoje sukcesy wykuwają w metalu.
OSKAR ZIĘTA
Jego sukcesu nie byłoby, gdyby nie błąd. On w błędzie dostrzegł potencjał. Tak powstała nowatorska i autorska technologia FIDU. To skrót od niemieckich słów oznaczających swobodne odkształcanie ciśnieniem wewnętrznym. Odpowiedź materiału, przez wielu specjalistów uważana za błąd produkcyjny, stała się fundamentem nowych kierunków rozwoju inżynierii.

Zięta w nowej technologii FIDU stworzył stołek Plopp. Lekki, rzeźbiarski obiekt nie przypominał niczego, co dotąd powstało. Projekt przykuł uwagę świata wzornictwa i rozsławił swojego autora. Od premiery Ploppa minęło 17 lat, a w tym czasie Oskar Zięta stał się gwiazdą. Nie zatracił świeżości spojrzenia, a jednocześnie dysponuje dziś ogromną wiedzą i doświadczeniem. Z wielką swobodą splata światy: sztuki, dizajnu i inżynierii. Jest twórcą licznych mebli, lamp, rzeźb i instalacji. Jest autorem jednego z najlżejszych krzeseł na Ziemi – modelu Superleggera i wizualnie lekkich, a jednak gigantycznych „pączków” z dziurką – Rondo, które podbiły świat luksusowych wnętrz. Wydaje się, że wszystko przychodzi mu z lekkością. Jest bez wątpienia utalentowany, ale swój sukces wykuł w metalu tytaniczną pracą. Jest, o czym często wspomina, kowalem własnego losu. Z metalowych metafor nadalibyśmy mu jeszcze przydomek „złotousty”. Od lat z niesłabnącą pasją opowiada o swoich projektach.

JAN GARNCAREK
Jest absolwentem warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, studiował także na mediolańskiej politechnice. Pracował dla Towarzystwa Projektowego, a w 2017 roku otworzył własną pracownię. Dziś jego studio DyeHause mieści się w postindustrialnej przestrzeni byłej żyrardowskiej farbiarni tkanin. To właśnie tu powstają niezwykłe projekty, w których można odnaleźć dyskretne nawiązania do art déco, ale i niemal kosmiczne, futurystyczne formy. To przedmioty subtelne, a jednocześnie wyraźnie zaznaczające swą obecność w przestrzeni – rzeczy niczym rzeźby.

Projektanta fascynują japońskie ogrody, dzieła Anselma Kiefera i Anisha Kapoora. W pracach Eweliny Mąkosy docenia jej postrzeganie relacji między człowiekiem a obiektem. Projektant przyznaje, że w swojej twórczości czerpie także z pasji do strzelectwa sportowego. Ta dyscyplina, tak jak i praca z metalem, wymaga ogromnej precyzji. Metal oznacza dla niego trwałość i jakość. To przekonanie wyniósł z rodzinnego domu, w którym metalowe przedmioty były synonimem luksusu i solidnego rzemiosła. On sam szczególnie ceni mosiądz, a my doceniamy nie tylko mosiężne, ale wszystkie jego projekty.
JAN ANKIERSZTAJN
Studiował na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu oraz na Design Academy Eindhoven. To tam wybrał metal i pozostaje mu wierny. Formy, które tworzy z aluminium, zachwycają rozmachem, ale i subtelną fakturą. Projektant do mistrzostwa doprowadził swój warsztat i technikę. Długo gromadził narzędzia, eksperymentował, zgłębiając różne techniki.
1 z 1

Dziś używa szerokiego instrumentarium i autorskich metod. Młotkuje, kurczy i rozciąga aluminium. Perfekcyjnie opanował technikę spawania arkuszy tego metalu. Czyni – stawiający przecież opór – materiał plastycznym. „Moje projekty wydają się proste, ale stoi za nimi rozbudowany proces technologiczny, wymagający umiejętności. Doskonalenie techniki to jest moja główna inspiracja do działania” – powiedział w jednym z wywiadów. Jego aluminiowe obiekty są masywne, lecz zarazem mają pewną łagodność i wizualną miękkość. Są bez wątpienia efektowne, choć nigdy nie efekciarskie. Wszystkie spełniają swe funkcje, a w przestrzeni wyglądają niczym rzeźby. Meble i przedmioty jego autorstwa brały udział w prestiżowych wystawach w kraju i za granicą. Można je znaleźć w słynnej mediolańskiej galerii Rossany Orlandi i warszawskiej Objekt.
1 z 1

MATI SIPIORA
Z metalem zna się dobrze od dzieciństwa. Spędził mnóstwo czasu w zakładzie wyrobów metalowych swojego taty. Po studiach z projektowania zaczął łączyć tradycyjne rzemiosło z nowoczesnym myśleniem projektowym. Okazało się, że potrafi z metalu wykreować świetne meble, lampy i praktyczne drobiazgi o oryginalnych formach.
1 z 1

Ale po kolei. Najpierw bowiem Mati Sipiora rysuje. Tak zaczyna się dla niego każda idea projektowa. A rysować uwielbia – to dla niego forma medytacji. Z rozrysowanym pomysłem przenosi się do zakładu i zaczyna pracę z metalem. Na etapie prototypowania weryfikuje i ulepsza, a sam materiał często podszeptuje mu rozwiązania. O tym, że okazują się doskonałe, przekonują dojrzałe projekty Sipiory. Gdy pokazał efekty pracy w social mediach, natychmiast wzbudziły duże zainteresowanie, a na żywo robią jeszcze większe wrażenie. Krzesło Poodle to nasz ulubieniec, ale dobrych i ciekawych rzeczy autorstwa Matiego Sipiory jest coraz więcej. Szybko założył autorską markę. Dziś ją rozwija i cieszy się, że jego projekty towarzyszą w codzienności ludziom z różnych zakątków świata.

FORMSOPHY
Są absolwentami krakowskiej ASP – Alicja Prussakowska ukończyła wzornictwo, a Jakub Kijowski rzeźbę. Aluminium fascynuje ich swoją plastycznością. Nie traktują go jednak jako materiału, który chcą w pełni kontrolować. Znają i cenią wartość tradycyjnych technik rzemieślniczych, ale najchętniej eksperymentują. „Srebrna, lustrzana tafla rozgrzanego aluminium to surrealistyczny widok. Możemy nadać jej dowolną formę i wyraz. A gdy zastygnie, staje się czymś nowym, określonym przez nas” – mówią, nie kryjąc pasji.
1 z 1

Od niedawna mieszkają na wsi i czują się coraz silniej związani z ziemią. Rzeczne kamienie i meandrujące rzeki, skały smagane wiatrem i deszczem – ciekawi ich to, jak czas powoli je zmienia. Natura nadaje kierunek ich pracy – sięgają po kamienie czy minerały i łączą je z metalem. Tak kreują obiekty o surowym, niemal szorstkim rysie, a jednocześnie organiczne w wyrazie. Świadomie korzystają z naturalnych właściwości używanych surowców, nie próbując ich przekształcać wbrew naturze. I trzeba przyznać, że to podejście przynosi w ich wykonaniu zjawiskowe efekty. Choć duet Formsophy zadebiutował zaledwie dwa lata temu, jego rzeźbiarski stół Taru i ławka Runi od razu przykuły uwagę. O projektantach z Krakowa jest coraz głośniej. Warto im się przyglądać!


