Projektują, lepią i wypalają. Poznaj piątkę polskich mistrzów ceramiki
Ceramika ma różne oblicza. Bywa bliska rzeźbom albo naturze. Bywa surowa w wyrazie albo łagodna. Zawsze zdradza umiejętności twórcy. W czwartej już odsłonie naszego jubileuszowego cyklu prezentujemy znakomitych artystów, którzy w kruchej materii osiągają wcale nie kruche szczyty.

Marek Cecuła
Ceramika od lat chłopięcych była częścią jego życia. Stała się pasją i pracą. Dała mu międzynarodowe uznanie w różnych obszarach związanych z kruchą materią. Bo Marek Cecuła w ceramice osiągnął wszystko. Jest samoukiem z tytułem profesora. Światowej sławy artystą i cenionym projektantem form użytkowych. Z Polski wyjechał jako nastolatek, mieszkał w Izraelu, potem w Brazylii. Ponad 30 lat spędził w Nowym Jorku. Tam, w SoHo, założył wszechstronną pracownię ceramiczną Modus Design. Jego projekty i pomysły przyniosly mu ogromne uznanie. Jednocześnie Cecuła był dziekanem Wydziału Ceramiki w prestiżowej Parsons School of Design.

Do Polski przyjechał pod koniec lat 90. XX wieku, aby na przemysłową skalę produkować w fabrykach porcelany swoje projekty cieszące się ogromnym zainteresowaniem za oceanem. Polska, niespełna dekadę po przemianie ustrojowej, wydała mu się miejscem pełnym wyzwań i perspektyw. Wszechstronny artysta dzięki swojej niezrównanej wiedzy uczestniczył w zmianach świata polskiej porcelany, będąc nawigatorem części z nich. Ćmielów Design Studio, najmłodsza marka w Polskiej Grupie Porcelanowej, powstała dzięki współpracy z artystą. Znakomite awangardowe projekty ĆDS są dziełem Modus Design, którego projektantami są Marek Cecuła i Edyta Cieloch.
1 z 1

Monika Patuszyńska
„Przyzwyczailiśmy się myśleć o porcelanie jako o gładkiej i grzecznej, bo taka przez wieki pasowała do stołów i wyobrażeń o panowaniu nad światem i ujarzmieniu żywiołów. A porcelana jest niepokorna”, mówi artystka. I dodaje: „Niepokorność to jej najpiękniejsza cecha. Nie walczę z nią ani jej sobie nie podporządkowuję”. Bo Monika Patuszyńska rozumie naturę porcelany. Odkształca ją, deformuje, nadaje faktury i kształty pełne dynamiki. To zrozumienie materii jest w przypadku artystki imponujące, ukazuje jej wrażliwość, talent i wpływa na siłę przekazu jej prac.

Spośród wielu realizacji warto wspomnieć choćby projekt „Genealogia” – zamkniętą w porcelanie osobistą i jednocześnie uniwersalną opowieść o relacjach międzyludzkich. O pamięci, dopasowywaniu, uwieraniu i sztuce zachowania równowagi. Z kolei ideą przewodnią wieloelementowego i poruszającego wizualnie projektu Bastards & Orphans było badanie tego, co pozostało w sferze materialnej oraz intelektualnej po zamkniętych fabrykach. Monika zapytana o sukcesy mówi niewiele, choć prestiżowych wystaw i nagród w kraju i za granicą ma na koncie mnóstwo. Przyznaje, iż przyjemna jest dla niej myśl, że pary zaręczające się w słynnym salonie Tiffany'ego w Nowym Jorku robią to, mając za „towarzystwo” jej porcelanowe formy.

Monika Dąbrowska-Picewicz
Myślała o malarstwie, ale ceramika zawładnęła nią w chwili, gdy jako nastolatka zetknęła się z tą materią na warsztatach. Studia na ASP we Wrocławiu na kierunku ceramika stały się dla niej naturalnym wyborem. Jej nagrodzony dyplom – łączący ceramikę i malarstwo – był zwiastunem podejścia Moniki do kruchej materii. Bo i malarskość, i rzeźbiarskość charakteryzują wszystkie jej projekty. Jej prace, istniejące pomiędzy abstrakcyjnymi rzeźbami a formami naczyniowymi, przywodzą na myśl nieznane dzieła natury. Pracownia artystki znajduje w pobliżu lasu i rzeki, a ona spacerując, przygląda się naturze z wielką wnikliwością – fotografuje fragmenty krajobrazu albo rysuje. Szkicownik jest jej nieodłącznym towarzyszem. Ale główną częścią procesu twórczego jest badanie możliwości materiałów i ich połączeń. Każdy projekt poprzedza wiele prób i drobnych modeli.

Artystka dopasowuje technikę do pomysłów. Czasem cierpliwie lepi z wałeczków albo z płatów. Innym razem toczy na kole garncarskim. Pracuje też z formami. Do materiału dodaje (spalające się lub przeciwnie) dodatkowe składniki, jak papier, keramzyt, kawałki metalu czy szkło. Tak wpływa na tworzywo. Efekty są zjawiskowe. Jej ceramika porusza w odbiorcach wrażliwą strunę, zatrzymuje wzrok, jak przyroda, która jest dla artystki ogromną inspiracją. Prace Moniki są nagradzane, biorą udział w prestiżowych wystawach w Polsce i za granicą.
1 z 1

Alicja Patanowska
Zaczynała jako garncarka – zafascynowana materialnością gliny i ruchem koła. Czuła, że ten materiał – będący dosłownie częścią ziemi – pozwalał jej opowiadać o sprawach znacznie szerszych niż forma czy funkcja. Jej praktyka opiera się na szacunku do materiału i procesu twórczego. Pracuje w ciszy. Codziennie. Sama, choć coraz częściej potężna skala jej realizacji wymaga pracy zespołowej. Artystka poprzez kruchą materię opowiada o człowieku, jego relacjach z naturą, sztuką. Opowiada o niebezpiecznej władzy technologii i wadze ekologii.
1 z 1

Przekazuje idee, które poruszają odbiorców z różnych stron świata. Ale Alicja nie myśli o swej pracy przez pryzmat dokonań, choć te są imponujące. Jej prace są nagradzane i doceniane w kraju i za granicą. Tylko we wrześniu jej instalacje pojawiły się w Londynie w V&A Museum oraz w Korei podczas Cheongju Biennale. W jej życiu zawodowym każdy projekt, rzeźba, wystawa płynnie przechodzą w kolejne realizacje. I to właśnie ciągłość, i bycie uważnym ma dla niej ogromne znaczenie. „To z uważności, nie z olśnienia pojawiają się pomysły”, mówi artystka. Niezwykle istotna jest dla niej troska. „Nadzieję dają mi ci, którzy traktują sztukę jako narzędzie oporu i troski”, dodaje.

Marcin Kuberna
W ciszy pandemii pojawiła się w jego życiu ceramika. Zafascynowała go, wręcz pochłonęła. „To było dla mnie tak naturalne, jakby zawsze we mnie istniało, tylko nigdy wcześniej nie miało przestrzeni, żeby się ujawnić”. Bez żadnej strategii, na własnych zasadach stworzył pracownię GRÔPK, której nazwa po kaszubsku oznacza „garnek”. A Marcin z Kaszub pochodzi, do czego jeszcze wrócimy. Szybko ukazał swój talent. Szybko przyszło uznanie z kraju i z zagranicy, a jego prace wzięły udział w kilku prestiżowych wystawach. To rzeczy minimalistyczne i zarazem rzeźbiarskie. Marcin tworzy je ręcznie, pracuje w technice wałka. Lubi ten proces, w którym ma jednocześnie kontrolę nad gliną i może pozwolić sobie na spontaniczne decyzje – wpłynąć na kształt, zmienić fakturę.
1 z 1

W jego naczyniach widać wrażliwość twórcy i jego wyczucie, a także wpływ zainteresowań archeologią. Subtelne i jednocześnie niemal pierwotne w odbiorze naczynia Marcina zdają się istnieć niejako poza albo ponad czasem. Tak jak wyjątkowo bliski jego sercu projekt „Zemia”. Powstał jako hołd dla rodziców Marcina i Kaszub, gdzie wychował się twórca. To hołd dla ziemi w dosłownym i symbolicznym sensie, opowieść o korzeniach zamknięta w kruchym materiale. Osobista, szczera i poruszająca.
1 z 1


