Reklama

„To się nie powinno wydarzyć…”

Willa Bristol, zbudowana na przełomie XIX i XX wieku, choć stanowiła serce słynnego, aczkolwiek małego uzdrowiska, przez lata popadła w ruinę. Przed wojną działał tu hotel prowadzony przez rodzinę Cukiermanów, ale czasy okupacji hitlerowskiej, a następnie lata PRL-u nie były łaskawe dla budynku. Przejęty przez państwo, zamieniony w mieszkania komunalne, a później w sanatorium, stopniowo ulegał dewastacji. Po latach rodzina Cukiermanów odzyskała obiekt, by następnie rozpocząć poszukiwania kolejnego, nieprzypadkowego właściciela. I tak propozycja dotarła do rodziny Tworków – przedsiębiorców z artystyczną duszą.

Reklama

– To się nie powinno wydarzyć. Nie było na to żadnych logicznych przesłanek. Nie mieliśmy doświadczeń w hotelarstwie, a nasza chęć stworzenia wyjątkowego miejsca i miłość do sztuki były naszym jedynym kompasem – tak Tomasz Tworek rozpoczyna rozmowę o decyzji, która zmieniła życie całej rodziny. A należy przyznać, że decyzja ta była niezwykle ryzykowna. Ogromne koszty inwestycji i niepewność co do przyszłości nie zniechęciły jednak Tworków. Dzięki wsparciu i ogromnemu zaangażowaniu najbliższych rozpoczęli proces przekształcania budynku w miejsce, które w przyszłości miało stać się mekką dla miłośników sztuki oraz relaksu i na nowo ożywić małe uzdrowisko. Racjonalny powód? – Otóż to po prostu grało w naszej duszy – tłumaczy małżeństwo.

Diabeł tkwi w szczegółach

Obiecali sobie, że budowę zrealizują perfekcyjnie. A z założenia był to ogromny test architektoniczny. Rozmawiamy o budynku z bogatą historią i duszą, objętym ochroną zabytków. Konserwator bardzo restrykcyjnie podchodził do najmniejszych detali. W konsekwencji przed nowymi właścicielami postawiono nie lada wyzwanie – cofnąć się w czasie do wieku dziewiętnastego. I odtworzyć wszystko jeden do jednego.

– Nie mogliśmy pozwolić sobie na stosowanie zamienników, a fachowców specjalizujących się w tego typu realizacjach w kraju było naprawdę niewielu. Wspólnie z projektantami wnętrz spędzaliśmy długie godziny nad każdym elementem. Diabeł tkwi w szczegółach. A cel? Połączyć zabytkową willę, zachowując jej charakter, z nowoczesną częścią, a do tego zaprojektować tak, aby było funkcjonalnie. I po prostu „coś” po sobie pozostawić – mówi Tomasz Tworek.

Konsekwentni w niekonsekwencji

Bristol ART & Medical SPA to miejsce, gdzie secesyjna architektura przeplata się z nowoczesnością. Niemalże każdy zakątek hotelu jest ozdobiony dziełem sztuki. Na próżno szukać tu wspólnego mianownika. Tworkowie eksperymentują, bawią się sztuką i sprowadzają do obiektu to, co akurat przykuje ich uwagę. W lobby można podziwiać instalację Ludwiki Ogorzelec, a przy wejściu do kawiarni znajdują się rzeźby Sylwestra Ambroziaka. Dziedziniec hotelu strzeże armia żelaznych Zbigniewa Frączkiewicza – Wędrówka Żelaznych Ludzi. Do tej pory prezentowana w najlepszych, europejskich galeriach. Było to pierwsze dzieło, jakie rodzina udostępniła w otwartej przestrzeni dla gości hotelu, a także mieszkańców.

- Pragniemy wychodzić ze sztuką na zewnątrz, by czynić ją bardziej przystępną. Odczarowywać jej ekskluzywny charakter. Wierzymy, że jest i powinna być dla każdego. Dla tych, którzy w muzeach spędzają długie godziny, potrafiąc wymienić kilkudziesięciu artystów z każdej epoki, ale również tych, którzy się nią nie interesują. A przecież nie muszą! Ale akurat przechodzą obok, na lunch, kawę czy spacer z psem do sąsiedniego Parku Zdrojowego. I przystaną na moment, by interpretować. Bez presji i według własnego uznania – mówi Dorota Tworek.

Bristol ART & Medical SPA jest także centrum kulturalnym. Organizowane są tu koncerty, wystawy i wieczory tematyczne. Dzięki założonej przez Tworków fundacji Nowa Przestrzeń Sztuki polscy artyści mają możliwość prezentowania swoich dzieł szerszej publiczności w przestrzeniach obiektu.

Pierwiastek młodości

Hotel Bristol to nie tylko sztuka. To także, a może i przede wszystkim jedno z największych medycznych SPA w kraju, nagrodzone licznymi nagrodami takimi jak Best Poland Hotel SPA 2023 czy World SPA Awards. Świadczy zabiegi, których nie oferuje żaden inny obiekt tego typu w kraju. Wśród nich m.in. trening na bieżni antygrawitacyjnej czy kriokomora, w której minimalna temperatura wynosi -120 stopni. Bristol to relaks nie tylko dla ciała, ale i duszy oraz profesjonalna opieka doświadczonych terapeutów i kosmetologów, czy własna marka kosmetyczna. W centrum balneoterapii można zażyć kąpieli siarczkowych oraz okładów borowinowych. Strefa wellness oferuje salę cardio, basen oczyszczany nanosrebrem oraz saunarium. Dla tych, którzy szukają wytchnienia na świeżym powietrzu, hotel oferuje strefę relaksu na dachu – Poziom 3 z saunami, jacuzzi i specjalną niecką do kąpieli lodowych. Dodatkowo odbywają się tutaj cykliczne wieczory saunowe, na które przybywają najlepsi saunamistrzowie w kraju.

– Obok miłości do sztuki od zawsze towarzyszyła nam miłość do zdrowia, do zdrowego trybu życia. Jako jeden z nielicznych obiektów w kraju realizujemy projekty badawcze. Chcemy nieść świadomość w społeczeństwie. Nie mamy tabletki młodości. Tak się zwyczajnie nie da. Ale jesteś tym, co jesz, a twoje ciało podziękuje ci za aktywny tryb życia. I równie ważne, choć nieoczywiste, zadbaj o siebie także w inny sposób – od strony medycznej. Nie zaczynaj w późnym wieku. W naszym kraju wciąż istnieje błędna konotacja słów takich jak uzdrowisko czy sanatorium z osobami starszymi. Dlaczego? Przecież to zabiegi dla każdego, a im szybciej zaczniesz je wykonywać, tym dłużej cieszyć się będziesz nie tylko młodym duchem, lecz także ciałem. Życzylibyśmy sobie, by coraz więcej młodych ludzi, trzydziestolatków, czterdziestolatków, zaczęło nas odwiedzać. Jesteśmy dla was, nie tylko dla waszych rodziców – dodaje Dorota Tworek.

I jesteśmy w domu!

Przez ostatnie dziesięć lat Hotel Bristol odwiedziły tysiące gości z całego świata. Niektórzy po kilkadziesiąt razy, traktując obiekt jak swój drugi dom. Mają tu swoje ulubione pokoje, własne filiżanki, a nawet produkty zamawiane specjalnie dla nich. Znają się doskonale z całym personelem. Żyją w tym miejscu i… dojrzewają z tym miejscem.

– Nasz hotel to ludzie. To oni tworzą piękno i atmosferę naszych przestrzeni. Personel, goście, a także nasz zarządzający obiektem syn, który pieczołowicie dba o każdy aspekt i dokonuje wszelkich starań, abyśmy niczym nie odstawali od światowych standardów. I nie odstaje. To budujące. Życzylibyśmy sobie, aby to nasze „dzieło”, które postawiliśmy, na długo zdobiła naszą miejscowość i był świadkiem wielu wspaniałych chwil relaksu, radości i doznań – podsumowują Dorota i Tomasz Tworkowie.

Sukces w nierozsądku

Tomasz i Dorota Tworkowie przez lata budowali swoje marzenie. Ich determinacja, miłość do sztuki i zdrowego stylu życia oraz przedsiębiorczy charakter przyniosły niesamowite efekty. Bristol ART & Medical SPA stał się nie tylko luksusowym hotelem, ale także przestrzenią kulturalną, która przyciąga gości z całego świata.

Reklama

Tego rodzaju inwestycja wykracza poza znamiona samej w sobie idei. Tworkowie byliby bez szans, gdyby nie dokonali gigantycznej, obciążającej na długie lata inwestycji, gdyby nie zatrudnili najlepszych specjalistów, gdyby błyskawicznie nie reagowali na zmieniające się trendy i zapotrzebowanie gości. Można nazwać ich „nierozsądnymi”, można ich nazwać “szalonymi”, ale przecież, tylko ci, którzy zawsze myślą, że mogą spełniać marzenia, naprawdę je spełniają.

Reklama
Reklama
Reklama